Słoneczko coraz niżej, już kąpie się w wodzie,
cienie coraz dłuższe, jakby senność w przyrodzie,
a zatoczka jeziora Duś, jak tafla lustrzana,
przeglądają się w niej drzewa, obłoki, przegląda trzcina,
tu na dobranoc swoim dzieciom
Naglę plusk ryby zmącił lustro wody,
popłynęły kręgi, kręgi, kręgi,
spłoszyła się ważka niezwykłej urody,
z góry doleciały samolotu dźwięki:
Kukułka za lasem odlicza komuś lata,
szczekanie psa odbiło się echem,
zaryczały krowy wracające z pastwiska,
ąż zapachniało mlekiem...
A na tle błękitnego nieba koronkowe cuda drzew
i bocian nisko lecący do gniazda
i czyjś daleki śpiew...
Białe lilie już też ułożyły swe kwietne głowy
na liściach jak kryzach zielonych.
A na drugim brzegu
białą smugą unosi się dym z komina,
pewnie matka wieczerzę gotuje
zasiądzie zmęczona pracą, cała rodzina.
Gdzieś z łąk doleciał zapach siana,
a z ogrodu maciejka uperfumowana
emituje swój zapach jak może,
i wszystko to dzięki Tobie
i wszystko to dzięki Tobie Boże!
Halina Ludwikowska
zaryczały krowy wracające z pastwiska,
ąż zapachniało mlekiem...
A na tle błękitnego nieba koronkowe cuda drzew
i bocian nisko lecący do gniazda
i czyjś daleki śpiew...
Białe lilie już też ułożyły swe kwietne głowy
na liściach jak kryzach zielonych.
A na drugim brzegu
białą smugą unosi się dym z komina,
pewnie matka wieczerzę gotuje
zasiądzie zmęczona pracą, cała rodzina.
Gdzieś z łąk doleciał zapach siana,
a z ogrodu maciejka uperfumowana
emituje swój zapach jak może,
i wszystko to dzięki Tobie
i wszystko to dzięki Tobie Boże!
Halina Ludwikowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz