W gaiku zielonym
Dziewczę rwie jagody;
Na koniku wronym
Jedzie panicz młody.
I grzecznie się skłoni,
I z konia zeskoczy:
Dziewczę się zapłoni,
Na dół spuści oczy.
<<Dziewczyno kochana!
Dziś na te dąbrowy
Z kolegami zrana
Przybyłem na łowy;
<< I trafić nie mogę,
Gdzie leży miasteczko.
Wskaż, proszę , mi drogę,
Piękna pastereczko.
<<Czy prędko już z lasu
Ta ścieżka wywiedzie? >> -
<< Jeszcze pan zawczasu
Do domu zajedzie.
<< Na polu wnet drzewo,
Koło drzewa brzózki,
Stąd droga na lewo,
Tam około wioski.
<< W górę przez zarostek,
W prawo ponad rzeczką.
Tam młynek i mostek,
I widać miasteczko>>.
Panicz podziękował,
Czule rączkę ścisnął;
W usta pocałował,
Na konika świsnął:
Siadł, ostrogą spina,
Nie widać młodego;
Westchnęła dziewczyna,
Ja nie wiem dlaczego.
II
W gaiku zielonym
Dziewczę rwie jagody;
Na koniku wronym
Jedzie panicz młody.
I woła z daleka:
<< Pokaż inną drogę!
Za wioską jest rzeka,
Przejechać nie mogę,
<< Ni mostu żadnego,
Ni brodu wytropić :
Chciałażbyś młodego
Chłopczyka utopić? >>
To jedź pan drożyną
Na prawo kurhana>>. --
<< Bóg zapłać , dziewczyno>>. --
<<Dziękuję waćpanu>>.--
W las poszła drożyna,
Nie widać młodego ;
Westchnęła dziewczyna
Oj! wiem ja dlaczego.
III
W gaiku zielonym
Dziewczę rwie jagody;
Na koniku wronym
Jedzie panicz młody.
I zawoła znowu:
<< Dziewczyno , dla Boga!
Wjechałem do rowu:
Jakaż twoja droga?
<< Nie jeździł w te ślaki
Nikt z danego czasu;
Chyba wieśniak jaki
Po drzewo do lasu.
<< Poluję dzięń cały,
Koniam nie popasał;
Jeździec zadyszały,
Konik się zahasał.
<< Zsiędę i z ponika
Pragnienie ugaszę;
Odkiełznam konika
I puszczę na paszę >>.
I grzecznie się skłonił,
I z konia zeskoczy;
Dziewczę się zapłoni,
Na dół spuści oczy.
Ten milczy, ta wzdycha;
Po niedługiej chwili
Ten głośno, ta z cicha,
Coś z sobą mówili.
Lecz że wietrzyk dmuchał
W tę stronę dąbrowy,
Przetom nie dosłuchał
Panicza rozmowy.
Lecz z oczu i z miny
Tom pewnie wyczytał,
Że więcej dziewczyny
O drogę nie pytał.
Adam Mickiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz