Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu.
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię zgięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgła, twarz cała blednie,
i wargi się wilgotne rozchylają bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżacymi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem,
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.
I Lubię ten wstyd, co się
kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz,
że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy
gdy szuka ust, a lęka się słów
i spojrzenia.
Lubię to - i te chwile lubię
gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży
nieprzytomnie,
a myśl moja od niej wybiega
skrzydlata
w nieskończone przestrzenie
nadziemskiego świat.
Kazimierz Przerwa- Tetmajer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz