sobota, 14 listopada 2020

CHLOE - Wiktor Gomulicki

 



Wśród zachodu różowych promieni

Szła przez łąkę, śpiewając wesoło;

Zapach zboża. kwiatów i zieleni

Wonną falą opływał ją wkoło.

 


 


 

 

 

Miała w ręku koszyk łozinowy,

Parasolkę i świeży bławatek;

Jako ptaszę była do połowy,

Do połowy była jako kwiatek.

 


 

 


 


Biały muślin osłaniał jej ręce

Z różowego toczone marmuru;

Zakochany w dziewiczej piosence

Słowik piersi nastrajał do wtóru.

 


 


Kapelusik ze złocistej słomy

Maską cieniu krył jej oczy duże 

Coś z nią szeptał bożek niewidomy

Bo na licach miała ciągle róże.





Pierś, widoczną przez tkanki przezroczyste

Podnosiła miłości tęsknota;

Na ramionach leżały warkocze,

Ze szczerego upleciona złota.






Jak królowej kłaniało się kwiecie:

Jaskier żółty i modra ostróżka -

Złą władczynią była ona przecie,

Gdyż podwładnych kładła do fartuszka.





Szła przez łąkę z podniesionym czołem,

Które blasków opasywał wianek -

Patrząc na nią, z cicha  wykrzyknąłem:

,, Czyż powrócił  złoty wiek sielanek? ... "






                                                                                                                  W.G.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz