Ledwie świat ujrzało, już zapłakało,
Czy się życia boi, czy o litość woła?
Któż odczytać zdoła pierwsze łzy...
Potem już łzy złości, łzy radości, łzy skaleczonego kolanka,
łzy szantażu i podłości, łzy porwanego ubranka.
A potem łzy ucznia, dwójkowego, piątkowego,
łzy pierwszej porażki, łzy kary,
ileż tych łez wylewamy...wylewamy bez miary.
Zaraz pierwsze uczucia i znów łzy - tkliwości,
łzy pierwszych rozkoszy, wzajemnej miłości,
tuż za tymi łzy rozpaczy porzuconej kochanki,
łzy zdrady, poniewierki, łzy habitowej kapłanki.
Nad mogiłą bliskich i ślubnym kobiercu,
łzy pożegnań, spotkań z najbliższym sercu.
Wiele jeszcze razy łzy z oczu popłyną,
aż któregoś dnia... bruzdami zoranej twarzy skąpią
na spracowane, bezradne, pomarszczone ręce,
już nie łzy radości - łzy samotnej, bezsilnej starości...
Halina Ludwikowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz