wtorek, 5 czerwca 2018

Paweł Kasperczyk - Dom o zielonych progach

                           


Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine


pochylają nad nim głowy jak nad swoim synem


las w oddali szumi mu odwieczną pieśń bukową


a on długo sposobi się przed najdalszą drogą






Kiedy góral umiera,to nikt nad nim nie płacze


siedzi czeka aż kostucha w okno zakołacze


oczy jeszcze raz podniesie wysoko do nieba


by pożegnać góry swe, by im coś zaśpiewać






Góry moje, wierchy moje otwórzcie swe ramiona


Niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam


Ojcze mój, halny wietrze powiej ku północy


ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy


bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem do słońca smreczyną


i na zawsze szumieć już nad moją dziedziną






Kiedy góral umiera,to dzwony mu nie grają



cicho wspina się do bramy góralskiego raju


tylko strumień po kamieniach żałobną nutkę składa


tylko nocka chmurnooka górom opowiada





Kiedy góral już umrze, nikt nie układa baśni


tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka gaśnie


ziemia twardą szorstką ręką tuli go do siebie


by na zawsze już mógł zostać pod góralskim niebem














                                                                                                                             Paweł Kasperczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz