Zechciej
wskrzesić w swym sercu miłość
która zgasła po drodze
i sprawić by jej bezmiar wylał się ze złotej czary ust.
Zechciej
ukochać raz jeszcze tę drugą osobę
i widzieć jej oczy w dal wpatrzone
lecz nie szukające już bezpiecznego schronienia.
Zechciej
całować te usta, które smak utraciły
i przywrócić im czerwień dojrzałej jarzębiny kipiącej
owocem.
Zechciej
gładzić włosy niegdyś pachnące łąką ukwieconą
a dziś dymem obojętności przesiąknięte.
I dotykać dłoni i pragnąc aby odzyskały
dawną delikatność jedwabiu
i rozpalały purpurową namiętność.
Zechciej
patrzeć na drżącą nagość, która utraciła swe piękno
ale nie okrywać jej szalem wyobraźni...
Zechciej
zebrać rozsypane szczęście w naszyjnik z mocnym
zapięciem
i nie zdejmować go nigdy więcej.
Justyna Wenda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz