czwartek, 15 czerwca 2017

Erwin Kruk - Życie




Życie moje jest niesfornym dzieckiem,
Którym się opiekuję.




Niewiele już mam sił,
A ono ma swoje humory.



Nie je kaszy manny
A rozprawia o mannie z nieba.



Chciałoby być w domu,
Kiedy jestem w drodze.



Męczy mnie swoimi lękami.
Muszę być czujny, bo nie daje mi spać.



Choć nieraz marzę,
By zstąpił święty sen



I obudził nie wcześniej,
Nim Gwiazda Zaranna
poprawi swe loki.



Ale moje życie krzyczy nocami
I nie wiem, czym je uspokoić.




Co śniło się bez opieki,
Teraz w sercu się roi,
Że wyspy, na których szukałem ocalenia,
Piasek zasypał i zatopiło morze.




Więc cóż to znaczy: wystarczyło
Pójść inną drogą? Po prostu



Żal mi było krajobrazów.
Wśród nich czułem się tak dobrze,
Jakby one mnie żywiły.








A ile grozy niosły, ile miłości!
Dla dziecka to niepojęte.






I uśmiecham się do mojego życia,
które wyziera z popękanych luster,
I błogosławię mu, że się nie przeżyło.

                                                                              Erwin Kruk






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz